..i okolice w słowach, obrazach, wspomnieniach.

Widziałem, słyszałem, zapamiętałem

Krzysztof Waśniewski

Boryszew.

WIDZIAŁEM, SŁYSZAŁEM, ZAPAMIĘTAŁEM. OKRUCHY WSPOMNIEŃ.

Informacje z lat międzywojennych, okresu okupacji i walk w 1945r. oparte są na na opowiadaniach rodziców i sąsiadów, które zasłyszałem  jako  dziecko sześćdziesiąt parę lat temu. Próbowałem  to skonfrontować z tym  jak je zapamiętały inne  osoby, oraz zapisami w różnych publikacjach. W  przypadku gdy były  rozbieżności, ale nie wykluczały ich,  lub gdy sam miałem  wątpliwości,  zapisałem  je  kursywą.
Najwięcej rozbieżności jest w odniesieniu do lokalizacji niemieckich  punktów  obronnych.  W okresie okupacji  budowanie przez Niemców punktów obrony w środku kraju było  niecelowe. Potrzeba taka  powstała  gdy zbliżała się ofensywa radziecka.  Takie punkty nazywano potocznie ‘bunkrami’, chociaż  mogły to być budowane doraźnie ziemianki  lub okopane  stanowiska dział ppanc., czy ckm. Takie stanowiska  ogniowe  mogły istnieć parę godzin i były zapewne  zamaskowane i dlatego mogły ujść uwadze.
Nie zostały potwierdzone informacje na temat działa ppanc. na polu Gostyńskich (43) (mimo, że faktem  są dwa spalone czołgi) oraz punkt ogniowy  (posterunek, stanowisko ckm, działko ?) na polu Krakowiaków (44) od strony mostu kolejowego na Pisi. Z tym, że w tym przypadku oprócz słów nie ma nawet  pośrednich poszlak.

Publikacje z którymi konfrontowałem to:
Tomasz Ertman.  „Kontynuatorzy Unijnej tradycji” – „Aktyw – kwartalnik organizacji pozarządowych powiatu sochaczewskiego” nr.1(9)/2014
Tadeusz Pietrzak. „Podziemny front” – Młodzieżowa Agencja Wydawnicza.  1984
Henryk Zaczkowski – Stanisław Janicki  „Armia Krajowa na ziemi sochaczewskiej”  – Oficyna W. Janiszewski i W. Sikora Warszawa Kredytowa 4
Mazowiecki Ośrodek Badań Naukowych „Dzieje  Sochaczewa i Ziemi Sochaczewskiej” – KiW 1970


Prochownia w Boryszewie została wybudowana wskutek pewnych tragicznych wydarzeń . Pierwotnie  wytwórnia prochu była w Warszawie na Targówku w starych budynkach nie spełniających warunków  bezpieczeństwa. Wokół fabryki były zabudowania biedoty i zamieszkiwało  tam tzw. ‘szemrane towarzystwo’.  Gdy w fabryce nastąpiła eksplozja,  fabryka i wiele okolicznych domów uległo zniszczeniu. Ponieważ nie wszyscy mieszkańcy byli meldowani,  nigdy nie ustalono pewnej liczby ofiar. Po tym wydarzeniu postanowiono wybudować nową fabrykę poza Warszawą. Wybór padł na Boryszew.  Był tu duży teren, blisko cegielnia. Nowa fabryka spełniała warunki bezpieczeństwa, produkcja rozczłonkowana odbywała się w wielu budynkach o specjalnej konstrukcji dachu, posadzka wykonana z masy odpornej na ścieranie i nie  elektryzująca się, a jednocześnie nie powstawały iskry w przypadku  upadku metalowych przedmiotów.  Niektórzy pracownicy fabryki warszawskiej przeszli do Boryszewa. 

Nie wiem, jaka była działalność w istniejącej tu wcześniej fabryki jedwabiu sztucznego, ale po uruchomieniu fabryki prochu rozwinęła się działalność społeczna. Pracownicy fabryki założyli spółdzielnię spożywców,  orkiestrę, klub sportowy. Aktywnie działali m.in Franciszek Żelaźnicki i Wacław Dębiec.

Most kolejowy na Pisi. Z lewej strony widoczna część drewnianego mostu kolejki konnej do wywożenia cegieł do bocznicy kolejowej (1938 lub 39 r) (zdj, ze zbiorów Krzysztofa Waśniewskiego)

Przed wojną rodzice mieszkali w budynku (18 [patrz mapa na końcu]) w osadzie przy ul. Fabrycznej. Ojciec, który był zawodowym oficerem przeniesionym do rezerwy także otrzymał pracę w Zakładach Przemysłowych Boryszew.
W czasie bombardowania we wrześniu 1939 spaliła się stodoła w gospodarstwie dziadka w Dziekanowie Polskim i ojciec jeździł pomagać w budowie nowej. W  tym czasie dostał 18 wezwań do urzędów niemieckich (prawdopodobnie w sprawie przymusowego wyjazdu  na roboty do Niemiec, chociaż nikt nigdy tego nie sprawdzał  bo wezwania nie były odbierane). Aby uniknąć wywózki w maju 1940r. spakował walizki i wyjechał pociągiem z rodziną (żoną i synem Janem)  do domu  rodzinnego, aby objąć przypadającą na niego po śmierci rodziców część gospodarstwa, pozostawiając cały dobytek.
Po kilku dniach pożyczył od rodziny konie i wóz i przyjechał  po pozostawione rzeczy. Załadował to co mógł zmieścić na wóz, a ponieważ była już późna godzina i konie były zmęczone, postanowił poszukać noclegu. Przejechał za przejazd kolejowy i napotkanego gospodarza poprosił, żeby pozwolił przenocować na jego podwórku. Rano  w przygotowaniach do drogi pomagał mu kilkunastoletni syn gospodarza.
Po latach na jednym ze zdjęć kandydatów na posłów do sejmu i rozpoznał tego ‘swojego’ gospodarza. Okazało się, że gospodarzem tym był Szymon Pietrzak, a chłopiec to Tadeusz Pietrzak, który został generałem.
Po upadku Powstania Warszawskiego, Niemcy wysiedlali miejscowości wokół Warszawy, w tym także Dziekanów. Moja rodzina wróciła wtenczas do Boryszewa.

WKROCZENIE SOWIETÓW

Wojska radzieckie idące  z przyczółka magnuszewsko – wareckiego, do Sochaczewa weszły od strony Żyrardowa, Skierniewic i Bolimowa. Przez  Boryszew pierwsze czołgi przejechały od strony Bolimowa. W  okolicy zabudowań Gostyńskich (43) był niemiecki punkt ogniowy (stanowisko działa ppanc.),  z którego czołgi były ostrzelane. Jeden czołg trafiony stał na drodze z Bolimowa, a drugi (który stał  chyba  ze dwa lata) na drodze z Kozłowa Biskupiego,  mniej więcej na  wysokości  obecnej granicy zakładów ‘Energopu’. Trzeci czołg spalony stał powyżej obecnego  wiaduktu obwodnicy.  Z  opowiadań wynikałoby , że  został ostrzelany z ‘Panzerfausta’ .

Pani Waśniewska i gołębie pana Urbańskiego (zdj, ze zbiorów Krzysztofa Waśniewskiego)

W czasie wkraczania wojsk radzieckich mieszkaliśmy (w budynku 5)  u państwa Żelaźnickich. (razem z nami były tam trzy rodziny i osoby samotne, łącznie 15 osób). Jeden z pocisków rozerwał się pod oknem, odłamki wybiły szyby i raniły jedną z osób. Po tym wydarzeniu uznano, że bezpieczniej będzie szukać schronienia w solidniej zbudowanych budynkach fabrycznych. Kiedy weszła radziecka piechota dla penetrujących żołnierzy byliśmy podejrzani i zaczęli grozić nam karabinami. Po pewnym czasie pojawił się oficer, który wysłuchał wyjaśnień i zostawili nas w spokoju, mogliśmy wrócić do domu.

Po wkroczeniu wojsk radzieckich i polskich atmosfera była przyjazna (zbliżona do wersji filmowych, np. „Czterej pancerni i pies”). Tabory nadciągnęły z opóźnieniem, żołnierze, którzy mieli tyko osobiste pakiety tzn. konserwy i suchary chętnie korzystali z ciepłego, gotowanego  poczęstunku. Taki poczęstunek dla kilku żołnierzy zorganizowano u państwa Żelaźnickich (rodzina Eugeniusza Żelaźnickiego). Kiedy zasiedli do stołu, do mieszkania wszedł rosyjski major (prawdopodobnie z NKWD) i z okrzykiem na jednego z żołnierzy: „ty polskaja sabako” , kazał wszystkim wyjść z mieszkania. Okazało się, że był to kierowca samochodu, który zrobił „lewy” kurs i zabrakło mu benzyny. Wszyscy zaczęli szukać pomocy w załagodzeniu sytuacji u innych żołnierzy i oficerów. Ich możliwości interwencji były z racji różnicy stopni i pozycji oczywiście ograniczone. Moja Mama przytaczała rozmowę z jednym z polskich oficerów:
– „Panie niech Pan ratuje, bo on go zastrzeli”
– „Pani się nie boi. Na krzyku się skończy. On wie, że wojna jeszcze się nie skończyła, a na wojnie kule latają w różne strony”.
Koledzy tego żołnierza rozbiegli się i od innych kierowców „po trochu” uzbierali brakującą benzynę, a po zameldowaniu, że „benzinu  jest” sprawa przynajmniej doraźnie ucichła.

***

W lutym 1945r., gdy zamieszkaliśmy w domu część pomieszczeń było jeszcze  zajętych przez wojsko (saperzy, kierowcy, mechanicy,  kucharze). Kucharze, którzy przebywali na miejscu chętnie nawiązywali rozmowy. Pewien  kucharz,  młodszyj sierżant (kapral), który przed wojną był żulikiem (kieszonkowcem) na dworcu kolejowym w Moskwie, wspominał to jako swój najlepszy okres w swoim życiu, bo był człowiekiem wolnym, a w wojsku jako młodszyj sierżant (kapral) miał nad sobą całe dowództwo od sierżanta (plutonowego), starszynę, aż do marszałka.
Był też pomocnik kucharza, młody chłopiec, który chciał być piłkarzem i każdą wolną chwilę poświęcał na kopaniu piłki, a ponieważ miał buty saperki (z cholewami do połowy łydek bez sznurówek) i to o wiele za duże, ile razy kopnął piłkę tyle razy but mu spadał i często leciał dalej niż piłka.
Byliśmy pierwszymi lokatorami w tym domu. Brat mój Jan, który wówczas miał 10 lat, nie miał kolegów więc chodził przyglądać się pracy kierowców i mechaników, naprawiającym samochody i był z nimi w dobrej komitywie, a oni zabierali go na przejażdżki. Jeździł z nimi po majątkach, gdzie były cukrownie i przywozili melasę do produkcji spirytusu.

***

Budynek mieszkalny (urzędniczy)(6). Przed II WŚ zamieszkiwali w  nim dyrektorzy fabryki, później  zajęli go Niemcy, a po ucieczce Niemców  Armia Radziecka. W miarę jak  Rosjanie zwalniali lokale,  były one przydzielane lokatorom.
Ślady szczególnej opieki nad nim widoczne były jeszcze przez dłuższy czas – pięknie utrzymane trawniki, drzewa z uformowanymi koronami. Szczególnie wyróżniały się dwa klony z koronami o kształcie walcowatym  i dwa jesiony o gałęziach  spuszczających  się do ziemi, tworzącymi małe altany. Liczne krzewy bzu, jaśminu, lubaszek, zadbane trawniki, alejki, jedna wsadzana głogami i druga kasztanowcami. Z tyłu domu był ustawiony bardzo duży kamień, miał chyba 1,30 – 1,50 m wysokości.
Wkrótce po wojnie na trawniku między terenem fabryki a domem wybudowano basen przeciwpożarowy. W basenie tym pływały karpie, ale bardziej rzucającym się w oczy elementem była wykonana przez Józefa Rejtera fontanna –  stojący na środku basenu bocian i żaby plujące na niego z narożników wodą.
Po wydzieleniu (ok 1950r.) terenu ścisłego fabryki obszar ogólnie dostępny, po którym można było się poruszać został znacznie ograniczony, ale i tak  był bardzo duży. Na tym terenie było kilka budynków mieszkalnych.

***

Gdy front  zbliżył się do Wisły, zaniepokojeni Niemcy zaczęli przygotowywać się do ucieczki. „Przygotowania” te polegały m.in wywożeniu maszyn z fabryki. Spowodowało to  przerwanie produkcji, zerwanie kontaktów kooperacyjnych i brak środków finansowych. Jednym z niewielu, jeśli nie jedynym działającym działem  była gorzelnia (4). Skutkiem tego  w okresie ostatnich dni okupacji i pierwszym okresie po wyzwoleniu spirytus  był obiegową walutą. Spirytus dostawało się jako pensję, ze spirytusem szło się na zakupy na targ.

***

Gdy zakończyła się wojna, wojsko rosyjskie zaczęło wracać do Związku Radzieckiego. Pociągi z wycofującym się wojskiem które przejeżdżały przez Sochaczew nazywane były ‘Moskwą’ (chodziło się handlować „na Moskwę”, „Moskwa” przejechała), i były miejscem handlu „trofiejnymi” towarami (rowery, radia itp.), a do nas uczniów  trafiały drogą pośrednią długopisy nazywane wówczas „piórami kulkowymi”.

***

Dosięgła nas  też „wielka polityka”. Wielkim wydarzeniem dla nas dzieci był zawsze wymarsz z fabryki pochodu pierwszomajowego. Charakterystyczną budowlą fabryki była kotłownia, a właściwie była to konstrukcja zbiornika na wodę czyli rodzaj lokalnej na potrzeby fabryki wieży ciśnień. Makieta tej konstrukcji ustawiona na samochodzie i polewająca ze spryskiwacza pachnącą wodą  była atrakcją pochodów pierwszomajowych, a my już podczas formowania się pochodu przy fabryce i podbiegaliśmy aby nas  ku wielkiej uciesze opryskali.
W okresie pierwszych lat naszej nauki (jeszcze w starej szkole przy ul. Okrzei) budowany był Zakładowy Dom Kultury (21) (obecnie jest tam szkoła). Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami czy modą na budowie na słupie wisiał duży, wielkości wiadra głośnik z którego płynęły różne pieśni masowe, przedmiotem żartów było, gdy my pierwszo- czy drugoklasiści chodziliśmy do  szkoły z tornistrami na plecach w takt pieśni masowej „Do roboty, do roboty”.

Szkoła podstawowa nr.3 im. Bolesława Krzywoustego przy ul . Okrzei Z okazji zakończenia roku szkolnego 1948/49 dnia 23.VI.1949r. Grono nauczycielskie i klasa VII. Sochaczew dn. 23.VI.1949r. Grono nauczycielskie od prawej: I. Terebińska, Gruszczyńska (?), W. Stefańska (?). Koterwowa, Bolesław Migda (kierownik szkoły), NN, Sieczkowska, NN Uczniowie: m.in. Waśniewski Jan, Mikulski Zbigniew, Gasiński Bronisław, Sokół Józef, Petrykowski Julek, Figat Tadeusz, Jabłoński Henryk, Orliński Janek, Bobrowski Witek, Gendek Zenek, Jędrychowski Zygmunt, Gacparski Janusz, Tandecki Tadeusz, Stachlewska Adela, Zimna Stefa, Stępień Irena, Podlaska Władysłąwa, Janiak, Sławińska. (fot. ze zbiorów Krzysztofa Waśniewskiego)

 

Szkoła Podstawowa nr.2 im Bolesława Krzywoustego w Sochaczewie ul. Okrzei . Klasa VIb rok szkolny 1953/4 W górnym rzędzie od lewej: Wanda Kucianka, Jerzy Pakos, Jadwiga Broniszewska, Marian Kubicki, Stanisław Pietraszewski, p. Kuleszanka – wychowawczyni, Aniela Adamiak, p. Kobierecki – Kierownik szkoły, (poniżej) Barbara Cieślak, Wzdłuż ściany:Jadwiga Tymińska, Wanda Żelaźnicka, Marian Skalski, Szcześniak, Janina Raczkowska, Teresa Florczak, Barbara Szymajda, (W ławkach)Krzysztof Waśniewski, Antoni Pianko, Tadeusz Pawlak, Bolesław Mońko, Krystyna Szypszak, Krystyna Podsendek, Danuta Marcinkowska, (w drugim rzędzie) Jadwiga Kobyłecka, Krystyna Malinowska , Helena Pawlak, Cecylia Gajzler(?), Krystyna Kacprzak, (w dolnym Rzędzie) Edward Osiński, Fryderyk Matusiak, Józef Gajda, Mirosława Dąbrosiak, Krystyna Sajdak

W Robotniczym Domu Kultury  w początkowym okresie po oddaniu do użytku prowadzona była  aktywna działalność kulturalna i sportowa. RDK prowadził bibliotekę.  Działające  orkiestra zakładowa, chór, zespół taneczny obsługiwały okolicznościowe uroczystości (akademie pierwszomajowe i rocznicowe). Parę razy w roku przyjeżdżały teatry z Warszawy lub Łodzi. Kilkakrotnie przyjeżdżał Państwowy Teatr  Ziemi Łódzkiej. Klub sportowy Unia miał drużynę  piłki nożnej (w B i A  klasie), siatkówki, rozgrywane były turnieje warcabowe i w ping-ponga.

Uroczystość otwarcia stadionu połączona była z nadaniem klubowi sztandaru. Na zdjęciu wbijanie gwoździa w drzewce sztandaru. (fot. ze zbiorów Krzysztofa Waśniewskiego)

Tradycje klubu sięgały okresu przedwojennego.
W 1938 lub 1939r. (prawdopodobnie 3 maja) stadion  ogrodzony i wyposażony został  uroczycie  otwarty  i nadano klubowi sztandar. We wrześniu 1939r. na tym  ogrodzonym terenie Niemcy  przetrzymywali  polskich jeńców i połapane konie wojskowe (nie wiem  jak długo).

W interesujący sposób historię KS Unia przedstawił Tomasz Ertman w kwartalniku „Aktyw”.
„W roku  1938  przy Fabryce Prochu Bezdymnego powstał klub sportowy o nazwie Boryszewianka. Miał on stadion oraz strzelnicę sportową. Klub skupiał  młodzież z fabrycznej dzielnicy, która uprawiała piłkę nożną. II Wojna Światowa przerwała działalność sportową. Po jej zakończeniu klub reaktywował się jako ZWM Zryw, Jego prezesem był Eugeniusz Żelaźnicki. W roku 1954 klub zmienił nazwę na KS Unia Boryszew, a nieco później na KS Unia Sochaczew. Ta druga nazwa  nie została nigdy zaakceptowana przez kibiców klubu o biało-niebieskich barwach.
W Unii funkcjonowało kilka sekcji. Największe sukcesy w latach 50-tych XX wieku odnosili siatkarze walczący nawet o awans do I ligi. Piłkarze nie mogli się aż  takimi osiągnięciami pochwalić, gdyż z reguły grali w  klasie A.  Jednak mecze derbowe z Bzurą Chodaków,  Orkanem Sochaczew oraz Czarnymi Sochaczew zawsze wzbudzały wiele emocji. Najbardziej znanym piłkarzem Unii Boryszew był Kazimierz Szygalski. Grał on potem w Bzurze Chodaków, a  następnie w Australii był podporą polonijnego klubu piłkarskiego Eagle Sydney.” (Tomasz Ertman.  „Kontynuatorzy Unijnej tradycji”, „Aktyw – kwartalnik organizacji pozarządowych powiatu sochaczewskiego” nr.1(9)/2014).
W pierwszych latach po wojnie zawodnikami klubu byli m.in.: Bronisław Młyński, Henryk Majewski, Mieczysław Jarosiński, Szymszak, Ryszard Olejnik, Marian Góra, Władysław Gala, Stefan Pietruszka.

.

***

ŁAWECZKA WSPOMNIEŃ

Jako 5 – 7 letnie dziecko siedziałem z rodzicami i niby nie zainteresowany słuchałem o czym rozmawiają dorośli. Z tego co zapamiętałem, to wtedy właśnie usłyszałem m.in o okupacyjnej konspiracji.

Ławka przed domem. W czasach przedtelewizyjnych miejsce sąsiedzkich spotkań i pogawędek. (zdj. ze zbiorów Krzysztofa Waśniewskiego)

W domu (15)  mieszkali p.p.  Wieczfińscy rodzice żołnierzy AK. Jerzego (kpr. pchor. Żmija) i Witolda (kpr. pchor. Jeleń). Synowie zostali  aresztowani przez Niemców w  domu. Matka musiała dać sznur do suszenia bielizny w celu związania ich. Przewiezieni  na Szupo do Chodakowa zostali zamordowani biciem kijami .
Poza nimi również w tym domu mieszkał żołnierz AK  Henryk Adamski (Zięba), a w budynku (46) mieszkał Czesław Kałabuński  (Kuba)  sierżant AK. Jego córki  Izabela i Krystyna (Krystyna) były łączniczkami. Czesław Kałabuński poszedł z oddziałem z Sochaczewa do Powstania  Warszawskiego i  zginął. Wszystkie te informacje potwierdzone są w książce Henryka Zaczkowskiego – Stanisława Janickiego –  „Armia Krajowa na ziemi sochaczewskiej”. Przed wojną w tym domu (46) był sklep założonej przez pracowników fabryki Spółdzielni Spożywców, zaczątków PSS-u. Po wojnie natomiast swój sklep mieli tu Budnikowie, a później Byczkowscy.
Członkiem Armii Krajowej był też pochodzący z Boryszewa syn  nauczyciela ze szkoły przy ulicy Okrzei, Skuza. Pan Skuza mieszkał przy obecnej ul. Nadbrzeżnej lub Armii Krajowej. W książkach dotyczących AK na ziemi sochaczewskiej występują dwie osoby o nazwisku Skuza: Mieczysław i Tadeusz, nie wiem który był synem naszego nauczyciela.

Kozłów Biskupi nie  należał administracyjnie  do ani do Sochaczewa ani do Boryszewa, ale to Boryszew należał do parafii w Kozłowie Biskupimi. Więc mała wstawka będzie uzasadniona. Właścicielem majątku Kozłów Biskupi był Lucjan Suski członek AK (Sosna). W książce Henryka Zaczkowskiego i Stanisława Janickiego „ Armia Krajowa na ziemi sochaczewskiej” napisano, że w zgrupowaniu Kampinos „Szczególnie aktywni (w zaopatrzeniu w żywność) byli bracia Repszowie i Lucjan Suski „Sosna” właściciel majątku  Kozłów Biskupi”. W książce występuje też Jan Suski „Lucjan” nie ustaliłem czy była to rodzina czy zbieżność nazwisk.
Z Suskimi wiąże się epizod z wojskiem Berlinga. Wśród oficerów polskich był znajomy Suskiego, który poszedł Go odwiedzić. Pan dziedzic dał mu jałówkę, którą przyprowadził do miejsca postoju (na osadzie fabrycznej?). Jak zobaczyli ją żołnierze radzieccy to zabrali i trafiła do ich kotła , a nie do kotła dla wojska polskiego.
Czasem padały jakieś zdania na temat organizacji lewicowych, jednak działania ich miały mały oddźwięk. W okolicach Boryszewa działały dwie grupy GL.: Stanisława Gacia  (Kuby) z Jeziorka i Szymona Pietrzaka (Wąchali) z Andrzejowa Duranowskiego. Z książki Tadeusza Pietrzaka „Podziemny front” wynika, że terenem ich działania były okolice Emilianowa,  Orłowa, Guzowa, Wiskitek. Wspominano też Feliksa Sieczkowskiego, członka GL, który działał w Warszawie i brał udział w obstawie akcji na Cafe Club i Komunalną Kasę Oszczędności.


Z DAWNEGO  BORYSZEWA – ZDJĘCIA Z ALBUMU P. KRZYSZTOFA WAŚNIEWSKIEGO

Wokół przydomowej ławeczki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kładka na Pisi przy ujściu do Bzury

 

Bzura nieco powyżej ujścia Pisi


DOKUMENTY

Karta meldunkowa rodziny Waśniewskich awers (ze zbiorów Krzysztofa Waśniewskiego)

Karta meldunkowa rodziny Waśniewskich rewers (ze zbiorów Krzysztofa Waśniewskiego)

Legitymacja członkowska klubu Unia Boryszew (ze zbiorów Krzysztofa Waśniewskiego)

Dokumenty ilustrujące działalność Robotniczego Domu Kultury


MAPY:

 Obiekty które przetrwały, lub których położenie i przeznaczenie (zastosowanie) zapamiętałem:
K .   Komórki
1. Portiernia (stara) zajmowała  parter. Na piętrze był gabinet lekarski. Przyjmował dr. Ancerewicz(?) i  dr. Niwiński  oraz  gabinet pielęgniarski pracowały  siostry Mela (Melania) i Zofia Stachurskie z  cegielni. Od ok. 1950r. budynek mieszkalny. Rozebrany ok. 1970r.
2. Budynek biurowy (stary)
3. Kotłownia
4. Gorzelnia
5. Budynek mieszkalny. Rozebrany ok. 1970r,
6. Budynek mieszkalny (urzędniczy). Przed II WŚ zamieszkiwali w  nim dyrektorzy fabryki, później zajęli go Niemcy, a po ucieczce Niemców  Armia Radziecka. W miarę jak  Rosjanie zwalniali lokale, były one przydzielane lokatorom.
7. Budynek mieszkalny (stołówka). Przed wojną była w tym budynku stołówka dla urzędników.
8. Budynek mieszkalny
9. Cieplarnia i punkt sprzedaży produktów ogrodniczych
10. Stajnia
11. Portiernia nowa (od ok. 1950r.)
12. Wartownia nowa (od ok. 1950r.)
13. Ambulatorium (nowe od ok. 1950). Lekarze : dr. Grodecki, dr. Białecki,  dr. Ostrowska,
dr.  Witeska
14. Grób żołnierzy radzieckich jeńców zmarłych w obozie na terenie zakładu. Grób był ogrodzony drewnianym płotkiem bez sztachet o wymiarach 1×3-4  przęsła, czyli ok. 2,5  x 7 do 10 m.  Drugi mniejszy grób o kształcie kwadratu (2,5×2,5m) był na  terenie  ścisłym. Groby  zostały ekshumowane i  zwłoki  razem z ekshumowanymi poległymi żołnierzami pochowano na cmentarzu  sochaczewskim, następnie przeniesiono na  cmentarz żołnierzy Armii Radzieckiej w Warszawie.
15. Budynek mieszkalny  (parterowy.) (Budynki 15 do 18 popularnie nazywane były Fabryczniaki).
16. Świetlica (wybudowany przed wojną drewniany barak). W 1945r zatrzymywały  się w niej
przemieszczające się oddziały wojskowe. Wyburzony ok. 1949r.
17. Budynek mieszkalny  (piętrowy)
18. Budynek mieszkalny  (parterowy)
19. Budynek wybudowany przed wojna  . Adoptowany w 1949r. do potrzeb  sali widowiskowo-
kinowej
20. Budynek mieszkalny.  Wybudowany ok.1950r.  i wkrótce po 1955r wyburzony.
20. Zakładowy hotel  robotniczy
22. Robotniczy (Zakładowy) Dom Kultury
23. Stadion sportowy. Przed wojną i w pierwszych latach po wojnie stadion  znajdował się przy bocznicy
kolejowej. Później (w latach 50). został  przeniesiony za RDK (21), a na tym  miejscu  przy  bocznicy
powstał skład materiałów   budowlanych.

31. Gospodarstwo Włodarskich
32. Gospodarstwo Zielkowskich
33. Dom Sałacińskich
34. Dom i kuźnia Potkańskiich
35. Gospodarstwo Skorupskich
36. Dom Kraszewskich
37. Dom Szewczyków prowadzili sklep z artykułami  przemysłowymi do ok. 1948r
38. Dom Malesów
39. Dom Gładkich prowadzili sklep spożywczy do ok 1948r
40. Dom Gałuszewskich
41. Miejsce egzekucji żołnierzy Bydgoskiego  BON
42. Cmentarz  żołnierzy poległych i zmarłych podczas  I WŚ.  Ekshumowani i przeniesieni na
cmentarz  w Kozłowie Biskupim
43. Gospodarstwo  Gostyńskich
44. Gospodarstwo Capigów (Czapigów)
45. Gospodarstwo Krakowiaków
46. Dom Żelaźnickiego Franciszka i Kałabuńskiego Czesława
47. Dom Szymańskich
48. Dom Przedpełskich. W tym domu były sklepy PSS-u,  ogólnospożywczy i  mięsny.
49. Dom Jamków
50. Dom Szymańskich (?) . W tym domu mieszkała też akuszerka Boczkowa
51. Dom Terebińskich. W tym domu mieszkał i miał warsztat krawiec Gradek.
52. Dom Bolestów
53. Dom Duplickich. Właściciele wytwórni  cukierków  ‘Krówek’ do ok 1948r..
54. Piekarnia Kaczmarka
55. Wodokaczka
56. Dom Janiaków
57. Ogród Zawistowskich
58. Szkoła Podstawowa nr 3 (później po przekształceniu w Sochaczewie Szkoły ‘czerwonej’ na szkołę TPD) otrzymała nr.2  im. Bolesława Krzywoustego. Budynek był własnością Krakowiaków, ale nie właścicieli gospodarstwa (45)
59. Działka (Krakowiaka  (45?)) nie uprawiana . Na tym placu grano w piłkę i odbywały się zajęcia gimnastyki
60. Sklep Markiewiczowej.  Sklep spożywczy oraz z  materiałami  szkolnymi. Kupowało się tam ołówki, gumki, stalówki, zeszyty.
61. Fundamenty przygotowane przed wojną do budowy budynku.. Nie wykorzystane..
62. Stacja PKP
63. Nastawnia
64. Górka rozrządowa

LOKALNE SŁOWNICTWO  i NAZEWNICTWO
Cegielnia – oprócz samego zakładu nazwę  stosowano do osiedla domków w rejonie obecnych ulic
Inżynierskiej i Kościańskiego
Fabryczniaki  – osiedle zakładowe zbudowane przed wojną  przy ulicy Fabrycznej
Psionki  / psiunki  – dzikie wiśnie rosnące wzdłuż drogi do Bolimowa na odcinku od gospodarstwa
Gostyńskich do lasu kozłowskiego
Wodokaczka  –  na Bzurze punkt i urządzenia do  ujęcia  wody dla potrzeb PKP
Lasy.
Las kozłowski    – oznaczony na planie jako Las I.  Wykarczowany w związku z ulokowaniem w tym miejscu bazy Energomontażu  Północ (obecnie ENERGOPO). Znajdujący się  tam cmentarz żołnierzy z I WŚ został zlikwidowany, groby ekshumowane i przeniesione na cmentarz parafialny w Kozłowie Biskupim.
Las oznaczony na planie jako Las II.  Młodnik ok. 20 letni. W lesie tym  nasza szkoła  (szóste i siódme klasy) robiła na przygotowanych przez leśników polanach  nowe  nasadzenia.
Stacja PKP. Układ torów przedstawiony na planie nie  odpowiada w pełni rzeczywistości. Począwszy
od nastawni przy przejeździe z ul. Okrzei  pierwsze tory były na stację towarową, a w
kierunku na Boryszew na górkę rozrządową i na bocznicę do zakładów Chemicznych

Autor: Krzysztof Waśniewski

4 Responses to Widziałem, słyszałem, zapamiętałem

  • Na jednym ze zdjęć powyżej znalazłem zdjęcie mojego ojca w szkole. Nie mógł uwierzyć, że coś takiego się zachowało. Wyraźnie był wzruszony… Wspaniała strona.

  • Strona świetna. Poszukuję miejsca gdzie mógł w 1928-29 roku mieszkać Franciszek Kordalewski – kowal. Plac kupił od Jana Krakowiaka a za sąsiadów miał Bronisława Markiewicza i rodzinę Antosiewiczów, prowadzącą piekarnię. Po analizie mapki i naniesionych odnośników wydaję mi się, że mógł być to rejon obecnej ulicy Okrzei przy istniejącej piekarni. Może ktoś jest w stanie potwierdzić taką lokalizację?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *