„Sochaczew” – Ziarno nr. 16, 4-17 kwietnia 1902
Przytaczamy artykuł ze starej prasy, jak postrzegano nasze miasto na początku XX w. Co można było zobaczyć? Jakie wrażenia wywoził zeń turysta?
Sochaczew
Wjeżdżając do Sochaczewa od strony Łowicza najpierw okazują się nam ruiny starożytnego zamku, z jednej strony których przechodzi szosa, z przeciwnej zaś rzeka Bzura. Do zwalisk tych powrócimy jeszcze, a tymczasem wjeżdżamy do miasta, spodziewając się, że i tu ujrzymy cokolwiek, co przypomni nam dawne czasy, ożywi w pamięci przeszłość i świetną i smutną naprzemian. Spotyka nas jednak zawód. Przez wązką, a brudną uliczkę dostajemy się do rynku, lecz po tej drodze nic nie zatrzymuje naszego wzroku, nic nie usprawiedliwia domniemań. Brud i niechlujstwo wyziera niemal z każdego zakątka. Chodniki pełne wybojów, a rynek – błota. Najczyściej względnie przedstawia się część miasta nad rzeką położona.
Ludności obecnie Sochaczew liczy około 7000. Z władz mieszczą się tu władze powiatowe, miejskie, sąd pokoju, dwie szkoły początkowe, straż ogniowa i kilka towarzystw specyalnie żydowskich.
Data założenia miasta nieznana, wiadomo jednak, że starożytny gród ten istniał już w XII wieku, jako ognisko handlowe dla ludności, w puszczy kampinoskiej zamieszkałej. Wzmiankę pierwszą o kasztelanie sochaczewskim znajdujemy w roku 1221. Gdy jednak Ruś i Litwa dopomagały w r. 1286 Konradowi II ks. mazowieckiemu, w jego zaborach, Sochaczew został wówczas zburzony, ulegając takiemu losowi, jak i całe Mazowsze.
Wkrótce jednak miasto dźwignęło się z ruin, bo już w końcu XIII wieku stoją w niem dwa kościoły. W r. 1377 Ziemowit Starszy, ks. całego Mazowsza w obecności dwóch synów Jana i Ziemowita, ustanowił tu niektóre prawa dla Mazowsza, znosząc wszystkie inne przedtem obowiązujące. W owych czasach ziemia sochaczewska często z rąk do rąk przechodziła, aż wreszcie ustalił jej losy Kazimierz IV, wcielając ją w r. 1476 do Korony, a miastu nadał jednocześnie prawo chełmińskie.
Wiek XV i XVI był dla Sochaczewa najpomyślniejszym; skoncentrował się tu wówczas handel okoliczny, a rzemieślników osiadła tak znaczna liczba, że utworzyli cechy: złotnicy, iglarze, miecznicy, batożnicy, siodlarze, mundsztukarze i wielu innych, a razem 22 cechy. Zbudowano też na Bzurze most w r. 1518, za zezwoleniem Zygmunta I.
W kronikach z XVI wieku znajdujemy ciekawą wzmiankę o Sochaczewie: „R. 1555 trafiło się było, pisze ówczesny kronikarz, że w Sochaczewie dziewka jedna uboga ziemianka we dni Wielkanocne u Dominikanów Ciało Pańskie w usta wziąwszy ukraść chciała y potym dostawszy go, w chustkę schowała y do żydów przyniosła y im za pieniądze wydała. Co gdy się wynurzyło, bayła na gardle karana y kilka żydów spalono.”
Od roku 1600 żydzi coraz więcej osiedlali się w Sochaczewie, chociaż obciążani byli podatkami, a już w roku 1612 zbudowali tu synagogę.
Po wojnie szwedzkiej w XVII w. przemysł upadł zupełnie i miasto zaczęło się chylić do ruiny; powoli jednak napływali żydzi i zagarnąwszy w swe ręce handel nieco miasto ożywili. Obecnie buduje się kolej Kaliska, a połączenie Sochaczewa z innemi miastami prawdopodobnie wywrze dodatni wpływ na jego losy.
Po obejrzeniu miasta, zwracamy z rynku na lewo i od strony rzeki dostajemy się do zwalisk zamkowych. Nie imponują one wielkością, ale mają w sobie coś poważnego, co zmusza podróżnych do szacunku dla tych drzemiących pod kilkuwiekowym pyłem murów, otoczonych wałem i rowami. Wzniesiony on był pierwotnie na usypanym kopcu, z drzewa, w czworobok, w połowie XIII wieku. Często jednak był przebudowany, a sterczące ruiny świadczą, że pamiętają one wiek XIV. W roku 1599 lustracya zastała zamek murowany, zabudowaniami drewnianymi wewnątrz, z murami porysowanemi. Do zamku prowadził most wielki z poręczami, w dobrym stanie wówczas znaleziony. Wojna szwedzka jednak zrujnowała mury i dopiero w r. 1790 odnowił je starosta Walewski. Odtąd też mieściła się w zamku kancelaria grodzka, oraz akta ziemskie i miejskie. Na początku XIX w. zamek znowu popadł w ruinę i dziś zwiedza go tylko zabłąkany w jego mury turysta lub pastuszek pilnujący gęsi na stokach kopca. Zamiast armat, których huk obijał się o mury młodzieńcze, dziś drzemiącemu starcowi przygrywa do snu fujarka lub szept cichy z uszanowaniem spoglądających na to świadectwo prawdy historycznej podróżnych.
Z pod stóp zamku rzucamy okiem na rozległe błonia okoliczne i przypominamy sobie, że były one niegdyś polem popisów pospolitego ruszenia województwa rawskiego. Dziś widnieje tylko w dali cmentarz mahometański, cichy i z milczeniem przypominający nam, że wszystko znikome jest na ziemi. Za ogrodzeniem cmentarza widzimy jakiś budynek, coś w rodzaju kapliczki nagrobnej – to pomnik na miejscu spoczynku mułły.
Wróciwszy jeszcze do miasta, zwiedzamy kościół tutejszy, parafialny. Wystawiony był on pierwotnie w r. 1244 przez ks. Ziemowita, który zbudował też przy nim klasztor i osiedlił oo. dominikanów, gdy jednak pierwotny kościół parafialny spłonął w r. 1792 i nie został odbudowany, kościół klasztorny pod wezwaniem św. Mikołaja zmieniono na parafialny. Świątynia ta gruntownie odrestaurowana była w r. 1884 i wówczas zatarto w niej wiele cech starożytnych. Istniał tu również i drugi kościół z klasztorem panien Dominikanek, lecz ten skasowany został w r. 1821.
W 1877 przy restauracyi płtarzy w kościele parafialnym, w mensie ołtarza św. Jacka, znaleziono trumienkę z desek sosnowych, obszytą w pergamin, w której znajdowały się kości dziecka i napis na pergaminie:
„Hic jacent ossa infantis Jacobi filii Simeonis et Margaritae sartoris, occisi a Judeis i Sochaczovie, Anno 1617 die 12 Julii.”
W aktach zaś kościelnych znaleziono dokument tej treści: „Memoriale Anno Dni 1617 die 12 Julii. W Sochaczewie żydzi okrutnie dziecię na imię Jakuba syna Szymona, krawca, matki Małgorzaty, kupiwszy u tey matki za półczwarta grosza umęczyli, ukłuli subtelnymi igłami, y za miastem w rzece Bzurze utopili. Tegoż dnia kapiąc się Jabób Aptekarz z Bieńkowiczem mieszczanie sochaczewscy y z Kucharzem Janem klasztornym oyców Dominikanów, znaleźli ie y do miasta przywieźli. Inkwizycyę uczyniono Juridicam y do króla przysłano mandaty (Vide in Archivo Conventus processu Juris in anno fasciculo subscripto). Ale winniejsi żydzi pouciekali, niektórych potracono, jeden się w więzieniu obwiesił, matkę tego dziecka spalono, żydówka się podobno obwiesiła.”
Następnie w tej-że księdze znajdujemy jeszcze dwie notatki dotyczące przenoszenia tejże trumienki z jednego miejsca na drugie podczas restauracyi kościoła.
L.V. Jacques
Nasz komentarz:
Sochaczew z początku XX wieku jawi się jako miasto zaniedbane, podupadłe i mało ciekawe. Zachwyt autora budzi jedynie jego świetna historia i jej relikty: ruiny zamku, cmentarz mahometański i kościoły. Przywołuje dwa ciekawe wydarzenia – ogólnie znaną sprawę spalenia w 1556 Doroty Łazęckiej za profanacje hostii i mniej znaną dotyczącą mordu na dziecku, dokonanego w 1617, rzekomo przez Żydów.
Zachowano oryginalną pisownię.
Artykuł udostępniamy dzięki uprzejmości p. Stanisława Duńskiego.
Dodaj komentarz