Muzealna Noc 2017
Jak wiecie, ekipa Starego Sochaczewa ponownie uczestniczyła w Nocy Muzeów. Pora więc na krótkie sprawozdanie.
Po godzinie 18 muzeum zapełniło się zwiedzającymi, my także ruszyliśmy z Tomkiem zabierając rodziny i powiadamiając o wydarzeniu znajomych. Atmosfera wieczornego zwiedzania jest zawsze przednia.
Pierwsze kroki skierowaliśmy chyba do drapieżnego ptactwa, które usadowiło się w plenerze za gmachem muzeum – wśród armat i czołgów. Sowę można było wziąć na rękę, a nawet pogłaskać, toteż nic dziwnego, że wokół sokolnika zgromadziła się licznie sochaczewska dziatwa. Ptaki należą do pana Krzysztofa Domańskiego i pracują na co dzień na lotniskach w Łodzi i Radomiu, odstraszając drobne ptactwo.
Grupy rekonstrukcyjne także opanowały dziedziniec, prezentując umundurowanie i uzbrojenie polskiego wojska. Na głodnych nie tylko wrażeń, czekały kotły z grochówką zatem z kronikarskiego obowiązku skosztowałem tejże, dochodząc jednak do wniosku, że choć na pikantność była wyborna, to mogła być odrobinę jeszcze bardziej słona.
O 20 zaczął się panel wykładów i prezentacji, byliśmy pierwsi. Następny był wykład Mariusza Samborskiego o słynnym statucie sochaczewskim z 1377 roku, pierwszym mazowieckim relikcie prawodawczym, który regulował dziedziny prawa i rozpraw sądowych – dotychczas opartych na postępowaniu zwyczajowym, albo po prostu widzimisię rozsądzającego spory. Wykład można przeczytać na muzealnym blogu tutaj.
Następny wykład Agnieszki Sławińskiej „Więźniarki polityczne z Bojanowa”, dotyczył obozu dla dziewcząt, które należały do organizacji antykomunistycznych w powojennej Polsce. Ich często tragiczne dzieje, opisane są również w książce prelegentki pod tym samym tytułem, dostępnej w muzealnej księgarni. Autorka dotarła nawet do sochaczewskiego epizodu, czyli losów uczestniczki jednej z takich organizacji, pochodzącej z naszego miasta. Krótki opis pozycji dostępny jest na stronie wydawnictwa pod tym linkiem.
Gwoździem programu było losowanie nagrody w konkursie „Znajdź samolot”, którą był model z klocków Cobi.
Opisane przeze mnie atrakcje nie wyczerpują wszystkich pomysłów naszych muzealników. Wobec jednak rozdziawiających się od ziewania buź, naszych pociech i faktu, że zrobiło im się chłodno, około 22 zakończyliśmy naszą noc w muzeum.
Świetnie! Pomysłowo poprowadzona i bogata oferta.