Cukiernia Pana Trawińskiego
Już przed wojną wśród cukierników prym wiódł Józef Trawiński. Z początku cukiernia znajdowała się na ulicy Traugutta, w miejscu dzisiejszej ruiny, znanej jako mleczarnia. W 1933 państwo Trawińscy przenieśli się pod hale.
Józef Trawiński, czyli dystyngowany pan ze zdjęcia obok, nie był sobie takim zwyczajnym cukiernikiem, ale mistrzem cechu. Oznaczało to, że sam mógł wyrabiać słodycze do swojej cukierni.
Zanim Trawińscy przenieśli się z Traugutta na 1 Maja, odbywały się tam wesołe zabawy, śluby i hucznie obchodzone „wyzwolenia czeladników”. Wyzwolenie uprawniało, wpierw terminatora, czyli ucznia do wybrania sobie wedle swojego upodobania zakładu w którym chciał pracować, jeżeli awansował na czeladnika, a następnie, gdy udało mi się wyzwolić na mistrza prowadzić własny zakład. U pana Józefa czeladnikiem był inny słynny sochaczewski cukiernik, pan Felczak.
Aby zostać mistrzem, trzeba było stworzyć tzw majstersztyk, czyli w tym przypadku jakiś wyjątkowy, nowatorski przysmak. Ciekaw jestem jakie smakowitości przyrządzał pan Józef… Pracował wcześniej nie byle gdzie, bo u samego Bliklego, więc kunsztu zapewne mu nie można było odmówić.
Pomieszczenie, gdzie znajdowała się cukiernia było dzielone z panem Romanem Rotchimlem, który zajmował się szeroko pojętą stolarką, ale kojarzony był głównie z trumnami. Na szyldzie zaoszczędzono skojarzeń ciastek Trawińskiego z trumnami Rotchimla, ograniczając zadeklarowaną działalność do wyrobu mebli.
Trawińscy mieli dobre serce, nie mogąc mieć własnych dzieci zaadoptowali dwójkę sierot – Kazię i Jurka. Przed wybuchem wojny zdążyli wybudować własny dom przy ulicy 15 sierpnia, w którym cukiernia mieściła się po okupacji. Dom przetrwał do dziś, choć ledwo jest widoczny zza krzewów rosnących wzdłuż ogrodzenia, ale nie jest już w posiadaniu nikogo związanego z rodziną. Sprzedała go córka adoptowanej dziewczynki, Krystyna zwana „Ślepym Ciastkiem” (miała słaby wzrok… dlaczego „ciastko”, chyba nie trzeba wyjaśniać). Biada jednak temu, kto użył tego przezwiska w jej obecności.
Moi dziadkowie kupili ten dom od pana Trawińskiego. Zachowany jest niezmiennie w stylu jak na zdjęciach.