Chopin hodowcą węgorzy?
Chopin. Genialny kompozytor, wielki Polak, sumienie zniewolonego narodu czy może niedoszły hodowca przerośniętych węgorzy elektrycznych? Do takich sensacyjnych, wcześniej nie publikowanych fragmentów biografii pianisty, dotarł historyk, prof. Maciej Cewka z Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina zarazem wiceprezes Warszawskiego Kółka Wędkarstwa Wyczynowego. Uczony przestudiował pamiętniki młodego Frycka z okresu dzieciństwa spędzonego w Żelazowej Woli.
Wbrew znanym powszechnie opiniom, Fryderyka nie interesował stojący w salonie fortepian, bez reszty pochłaniało go bowiem majsterkowanie w piwnicy. Tam, wykorzystując miedziane zwoje drutu znalezione na polu we wsi Mostki, zużyte kółka odkręcone od turystycznego fortepianu rodziców, srebrne 5-cio kopiejkówki oraz zbierany o północy żabi skrzek z parku nad Utratą, Chopin bezskutecznie próbował zbudować prądnicę prądu przemiennego.
– Początkowo wysnuliśmy hipotezę, że Fryderyk po prostu pragnął przerobić fortepian na syntezator, tak by mógł grać używając innej barwy dźwięku – np. el-piano albo synth bass – mówi profesor Cewka – jednak odnalezienie kolejnych wspomnień niedoszłego elektryka, rozwiało wszelkie wątpliwości – Chopin potrzebował energii elektrycznej do… oświetlenia drogi Żelazowa Wola – Gnatowice. Niestety, skąd taki pomysł nigdy się nie dowiemy – rozkłada ręce badacz – ostatnia notatka Chopina kończy się bowiem zdaniem: „Nie, jednak pójdę pogram trochę…”. Od tego momentu jego biografia jest już powszechnie znana.
Zanim do tego doszło, z pomocą kompozytorowi przyszedł przypadkiem wuj z Francji – markiz Vincent Descomb Savoir Vivre, który na Wigilię 1814 roku, omyłkowo, zamiast karpi, przywiózł z Paryża sporej wagi węgorze elektryczne. Frycek był wniebowzięty. Wybłagał u rodziców ocalenie ryb (jedną z nich państwo Chopin używali później do parzenia herbaty z prądem). Resztę Fryderyk umieścił w pobliskim stawie i przystąpił do budowy systemu elektryfikacji gościńca. Niestety, postanowienia Kongresu Wiedeńskiego z następnego lata, okazały się zgubą dla eksperymentu przyszłego kompozytora. Mocarstwa uznały bowiem, że dokarmianie ryb kulkami z chleba jest sprzeczne z zasadą legitymizmu. Karmione więc od tej pory jedynie ryżem, węgorze produkowały prąd o zbyt niskim napięciu. Chopin zaniechał więc przedsięwzięcia i rozpoczął naukę gry na fortepianie – zakończył profesor Cewka, powracając do obserwowania wędrówek glonojada w swoim małym akwarium.
Łukasz Wojtczak
Świetne!!!!!! ;D